Wiwat polska inteligencja
Żegnaj brutalny świecie!
Umarłam. Zabiło mnie zdanie studentki V roku biologii, która postanowiła zostać redaktorem: „Pomimo, że jestem biologiem dorabiam także pisząc spamy, prace na j. polski dla licealistów i gimnazjalistów, a także ustne prace maturalne.”
Taka oto rośnie nam polska inteligencja, taki poziom wypowiedzi prezentować będą niedługo ludzie z wyższym wykształceniem. I wiecie, co jest najgorsze? Że obecnych uczniów i studentów to nie przeraża. Potrafią krzyczeć czy manifestować uczucia patriotyczne, ale żeby opanować piśmiennie język ojczysty – to nie, tego nie trzeba. Nawet ludzi z wyższym wykształceniem już to nie obowiązuje.
Nie chcę być zgredem, który zapomina, że język jest tworem wiecznie żywym i cały czas ewoluuję, ale naprawdę nie potrafię zrozumieć jak można sobie pozwolić na taką bezmyślność i rażące błędy w podaniu o pracę – tekście, który jest o Tobie – który nie tylko stanowi przekaźnik treści, ale także między wierszami udostępnia czytającemu informacje o Tobie: czy jesteś sztywny, zabawny, skrupulatny, kreatywny, dokładny, odtwórczy itp.
Powyższy przykład „umarł mnie” nie tylko brakiem poprawności, ale też brakiem szacunku dla własnej pracy. Jak można powiedzieć, że pisze się spamy? No jak? To tak, jakby nauczyciel powiedział, że pracuje w fabryce matołów. Czy naprawdę ciężko pomyśleć i zamiast spamy napisać „informacje prasowe”, „artykuły sponsorowane”? Trochę poszanowania dla wykonanej pracy, bo to jest PRACA.
Ludzie często myślą, że pisanie to kwestia artyzmu i natchnienia, a ci, którym tego brakuje – zarabiają, pisząc spamy. Nie! Rzemieślnikiem też trzeba nauczyć się być. I takie „spamy” często są dużo bardziej przemyślaną formą niż artystyczne wywnętrznienia współczesnych pisarczyków. Dużo ciężej jest stworzyć artykuł (mając na uwadze np. grupę targetową i czynniki pozycjonujące w Google) o alergicznym zapaleniu spojówek, niż na temat, którym się faktycznie interesuje. A jeszcze żeby taki artykuł sponsorowany był dobry i wyglądał, jakby faktycznie o niczym innym się nie rozmyślało, tylko o wpływie alergii na kondycję oka – to jest mistrzostwo. Takich redaktorów cenię – ludzi, którzy potrafią w pracy być solidnymi rzemieślnikami, a wróciwszy do domu, skrobią po nocy własne teksty i spełniają artystyczne wizje.
Wracając jednak do nieszczęsnego cytatu – smuci mnie też fakt, że nasza studentka wcale nie jest jakimś leniem patentowanym. To ambitna dziewczyna, która już w trakcie nauki stara się znaleźć pracę i zdobyć doświadczenie – a mimo to reprezentuje tak koszmarny poziom wypowiedzi i popełnia podstawowe błędy (reszta maila nie była lepsza).
Zostałam zabita… a autorka na koniec maila postanowiła jeszcze splunąć na moje zwłoki, pisząc własne nazwisko małą literą (mam nadzieję, że chociaż napisała je poprawnie).
Wypijmy więc toast nad moim grobem.
Wiwat polska inteligencja!
i wiersz przysłała, nie wspomniałaś o wierszu!
To nie ta, o tamtej nie pisałam.